Co byś zrobił, gdybyś znalazł się w klinice odwykowej o charyzmatycznej nazwie "Łagodna Dolina" wśród bardziej lub mniej groźnych typków, z personelem wdzięcznym jak wielkie, zielone ogry i
Co byś zrobił, gdybyś znalazł się w klinice odwykowej o charyzmatycznej nazwie "Łagodna Dolina" wśród bardziej lub mniej groźnych typków, z personelem wdzięcznym jak wielkie, zielone ogry i kuratorami z serii "przyłóż do rany – pewna gangrena"? Co byś zrobił, gdybyś miał tam spędzić... 28 dni na odwyku? Brzmi zachęcająco? Nie wymiękaj. Zapomniałam o najgorszym. Oni śpiewają. Chyba coś w stylu muzyki gospel. Powtarzam – w stylu... Gwen Cummings (Sandra Bullock) to młoda, atrakcyjna dziennikarka, mieszkająca w Nowym Jorku. Jej życie jest kolorowe i zmienne jak w kalejdoskopie. Ciągłe imprezy, biby, zabawy do białego rana... Ku swojemu (nie)szczęściu ma w nich świetnego kompana – cholernie pewnego siebie, nieuleczalnie chorego na skrajną odmianę narcyzmu, chłopaka Jaspera (Dominic West). Gwen jak przystało na duże dziecko nie zna tak szczytnych pojęć jak odpowiedzialność czy rozsądek. Każdy jej eksces kończy się tym samym – kac, kefir i spalony stanik pod łóżkiem. Miarka się przebiera, gdy kolejne "wejście smoka" serwuje z pasją na ślubie swojej starszej siostry Lily (Elizabeth Perkins). Po dużym szumie wsiada pijana za kółko i ląduje na werandzie pobliskiego domu. Dalszą część jej CV możemy dopowiedzieć sobie sami. Areszt. Sąd. Wyrok. Łagodna Dolina... "28 dni" to komediodramat reżyserii Betty Thomas ("Części intymne", "Ja, szpieg"). W zabawny sposób ukazuje nam rzeczywistość próby wyjścia z nałogu, walki o własne życie. Razem z bohaterką przechodzimy każdy etap odwyku, odkrywając starą prawdę, że uśpione demony przeszłości trzeba ostatecznie wykrzyczeć. Tak właśnie dzieje się z Gwen. Pomaga jej w tym ekscentryczny psycholog Cornell (Steve Buscemi) i kolega z podobnymi doświadczeniami – Eddie Boone (Viggo Mortensen). Błyskotliwe dialogi i świetny scenariusz (Susannah Grant) to niewątpliwie atut filmu. Nie jest przesycony wyidealizowanymi hasłami, nie nudzi wykładowym stylem mówienia. Wszystko dzieje się tu i teraz, w obecnej rzeczywistości. W jakimś sensie odpowiada na oczekiwania widzów, jednak po obejrzeniu pozostawia w człowieku charakterystyczny niepokój. Coś na wzór "A widzisz? To wcale nie jest śmieszne". Ten właśnie żart jest chyba najlepszy. Taki.... hmmm... poważny.