Recenzja filmu

Dracula - wersja hiszpańska (1931)
George Melford
Enrique Tovar Ávalos
Carlos Villarías
Lupita Tovar

Król wampirów zna również hiszpański

Na pewno wszyscy, lub przynajmniej większość słyszała o filmie, lub nawet widziała klasyczne dzieło gotyckiego horroru o hrabim z dzikiej i niecywilizowanej Transylwanii w reżyserii Toda
Na pewno wszyscy, lub przynajmniej większość słyszała o filmie, lub nawet widziała klasyczne dzieło gotyckiego horroru o hrabim z dzikiej i niecywilizowanej Transylwanii w reżyserii Toda Browninga. Jednak, gdy za dnia kręciła ekipa Universalu, nocą plan zdjęciowy opanowywała ekipa hiszpańska, która postawiła sobie jeden cel - zrobić film lepszy od Amerykanów. Fabuła jest identyczna jak w wersji amerykańskiej, urzędnik Renfield jedzie do Transylwanii, do hrabiego Draculi, tam traci zmysły, a słynny wampir przybywa do rodzinnego miasta Renfielda. Fabuła, którą chyba każdy zna. Wersja hiszpańskojęzyczna jest jednak dłuższa od amerykańskiej, za chwilę wyjaśnię, dlaczego. A od razu na wstępie przyznam, że Hiszpanom udało się osiągnąć cel - stworzyli lepszy film niż Amerykanie. Praca na planie zdjęciowym każdej nocy rozpoczynała się oglądaniem postępów, jakich dokonała ekipa Toda Browninga, po czym robiono każdy fragment lepiej. I tak po kolei. Gdy Renfield jedzie do hrabiego, jest więcej ujęć nietoperzy, pojawiających się na przemian z przerażoną twarzą Renfielda, kamera jest ruchoma nie tylko w dwóch momentach (jak w wersji anglojęzycznej), lecz w naprawdę wielu. Doskonale dzięki poruszającej się kamerze zainscenizowane jest m.in. pojawienie się Draculi przed Renfieldem. Takich zmian jest w filmie o wiele więcej. Najlepsze to połączenie scen walki Draculi z Van Helsingiem ze scenami, w których Lucy próbuje przekabacić na swoją stronę Harkera. Zmieniono także na lepsze scenę, w której Van Helsing pokazuje hrabiemu lustro czy również sposób nachylania się wampira nad szyjami ofiar. Ponadto pojawiają się kwestie wycięte z oryginalnego scenariusza, a które wypadają wyśmienicie, również scena Renfielda nachylającego się nad nieprzytomną pokojówką doprowadzona jest do końca i nie urywa się jak w filmie Toda Browninga. Kolejnym plusem są efekty specjalne towarzyszące wychodzeniu hrabiego z trumny (teraz przed każdym polowaniem widzimy jak z niej "wypływa"). Film wyprzedza pod względem technicznym i fabularnym wersję "dzienną", zostawiając ją daleko w tyle. Jako że wersja ta nie była przeznaczona na rynek amerykański, nie ingerowała w nią tak mocno cenzura, co zaowocowało pojawieniem się na planie prawdziwych szczurów oraz aktorki odsłaniają więcej ciała. Jedyne, nad czym przeważa słynniejsza wersja Draculi, to Bela Lugosi, który jest niepokonany w swej życiowej roli. Tu w hrabiego wcielił się Carlos Villarias, któremu polecono jedynie naśladować Belę, co właśnie zrobił. Niestety jest on jedynie cieniem wielkiego Draculi, choć nie można powiedzieć, że zagrał źle, wręcz przeciwnie. Nie ma jednak w sobie czegoś charakterystycznego i demonicznego jak Bela. Reszta aktorów to już dobra i porównywalna gra do ekipy Toda, choć role kobiece są odegrane według mnie nieco lepiej. Również lepszy jest w końcu klimat filmu. Dzięki tym wszystkim zabiegom i liftingowi, jakim poddano oryginalny scenariusz, film stał się mroczniejszy i straszniejszy. Jak na film z początku lat 30. ma naprawdę doskonały nastrój grozy. A brak muzyki tylko podnosi tę posępną atmosferę, jaką owiany jest najsłynniejszy krwiopijca wszech czasów. Na koniec dodam, że hiszpańskojęzyczna wersja "Draculi" prześcignęła nie tylko wersję amerykańską, ale i wiele ówczesnych filmów pod względem technicznym, jak i również pod względem wzbudzanej grozy. Polecam ten film nie tylko miłośnikom Draculi czy filmowego klasycznego horroru, ale i każdemu, kto chce obejrzeć dobry, stary film zrealizowany z polotem i wyobraźnią, bowiem takim właśnie filmem jest "Dracula".
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones