Znakomite dwie godziny kina wielu konwencji i tropów. Najlepsze jest w nim to, że przez prawie połowę trudno się rozeznać, co się tak naprawdę dzieje. A dziać się będzie wiele, bo to film w konwencji rozrywkowej, jakkolwiek specyficznie rozumieć tu rozrywkę. Połączenie kina społecznego, sensacyjnego, nawet czegoś westernowego, ale przede wszystkim pełen przejaskrawień i czarnego humoru obraz solidarności społeczeństwa, które nie ma już na kogo liczyć. Futurystyczny wydźwięk mówi o tym, że kiedyś uprzywilejowani będą się zabawiać kosztem moralności. Choć tu jeden z nich tę resztkę w sobie nosi. Przez chwilę. Barwny, dynamiczny, nieprzewidywalny i boleśnie ironiczny. Ponoć obrazuje rodzinne strony twórców. Udo Kier znowu mnie przestraszył, ale najlepsza Sonia Braga w roli lokalnej lekarki lesbijki.