Ze sztuką filmową obcujemy poprzez oglądanie filmów, czytanie recenzji, chodzenie do kina, uczęszczanie na festiwale. Czy zastanawiamy się jednak nad tym, co sprawia, że to właśnie dany tytuł, konkretnego krytyka lub określone wydarzenie oceniamy pozytywnie i otaczamy naszym zainteresowaniem? W "Birdmanie" zasygnalizowane zostały mechanizmy społeczne, którym wszyscy podlegamy niekoniecznie zdając sobie z tego sprawę. Rytuał jakim jest bywanie na festiwalach i w instytucjach kulturalnych - czy wciąż chodzi o przeżywanie sztuki, czy jednak o towarzyskie bywanie i bezrefleksyjne patrzenie? A czy nasze zdanie o pewnych "arcydziełach" filmowych nie zostało nam narzucone jako powszechnie obowiązująca opinia, a teraz mylnie uznajemy ją jako "własną"? Refleksję o tym i o innych zjawiskach socjologicznych towarzyszących sztuce napisałem na moim blogu o życiu ukrytym w filmach, w tekście inspirowanym "Birdmanem". Gorąco zapraszam do lektury!
http://www.napisykoncowe.pl/2015/07/birdman-2014-o-czym-mowimy-gdy-mowimy-o.html
Pozdrawiam,
Śmietana
hehe ;) z drugiej strony, im więcej czytamy rzetelnych tekstów, tym lepsze mamy podstawy do świadomej oceny!
chodzi mi o to, że opisanym przeze mnie w tekście mechanizmom w największym stopniu podlegają ci, którzy nie zdają sobie sprawy z ich istnienia ;)
Dlatego każdy powinien przejść jakiś kurs pdst. psychologii z uwzględnieniem błędów poznawczych, a najlepiej psychoterapię. :)
z drugiej strony można dostrzec wśród ludzi totalną odwrotność i vice versa by tylko nie iść za tłumem by pokazać patrzcie jaki ja jestem inny od was :D i w sumie nie wiem co jest gorsze
Hmm... o ludziach opierających swój sprzeciw na konkretnych argumentach można jeszcze powiedzieć, że wychodzą poza pewien schemat myślowy. Trudniej obronić tę tezę, jeżeli sprzeciwiają się, a właściwie nie potrafią swojej postawy uzasadnić ;)
Ja nigdy nie sugeruję się ocenami na FW, czasami bywa tak, że film mający tu ocenę 5.5 okaże się fajnym filmem
Szczególnie z horrorami lub filmami typu dużo krwi ktoś kogoś złapał i więzi itp itd. tak często jest
Jakoś musimy ocenić, które filmy warte są naszego czasu, a które są zwykłym crapem. Problem polega na tym, że ludzie najpierw decydują który film obejrzeć patrząc na opinie innych ludzi, a potem bezmyślnie powielają tą opinie bez krzty autorefleksji. Nie ma nic złego w decydowaniu, który film obejrzeć pod wpływem ocen. Jakąś hierarchię trzeba mieć, bo inaczej tracilibyśmy czas na irańskie kino klasy c i nie miało by to żadnego sensu, a że nie możemy mieć opinii o filmie przed jego obejrzeniem, to chwilowo pożyczamy opinie społeczeństwa. Mechanizm znany od wieków, gorzej jak potem tą opinie społeczeństwa bezrefleksyjnie uznajemy za swoją,