Film jest niezły, ale szczerze mówiąc nie wiem czym się tu podniecać. Na pewno plusem i nie
wiem czy nie jedynym są sami aktorzy i wykreowane przez nich postacie. Za to scenariusz jest
taki, że po godzinie człowiek zadaje sobie pytanie "no dobra, wszystko fajnie, ale właściwie o czym
ten film jest?" Miałam wrażenie, że oglądam fabularną wersję programu "Policja dla zwierząt w
Houston". Jakoś specjalnie zaskakujący też nie jest, bo w zasadzie wiadomo było jak się skończy.
Dokladnie to samo mniej wiecej napisalem wczesniej...jak sie ciesze ze sa normalnie oceniajacy ludzie na tym padole łez. Innym jak widac pokazac zwykly patyk to juz wpadaja w zachwyt...mam wrazenie ze to wynika z ich niewiedzy na temat filmów....albo nieograniecia tego ze tuz obok jest kinematografia (thriller, kryminal) przebijajca tego co by nie powiedziec sredniaka w kazdym aspekcie;]
Ocena tego dziadostwa na FW to jakiś żart. Wkurzające ujęcia stylizowane na found footage plus krwawa jatka zamiast sensownej fabuły. Film broni się chyba tylko aktorstwem głównych ról. A zakończenie filmu to już dno dna. No ale w końcu to found footage to trzeba było ich zabić. Kompletnie nietrafiona koncepcja. Dla porównania porządny dramat sensacyjny o podobnej tematyce Colors ma ocenę 6,8.
Colors miało tą wadę, że było trochę naiwne jeśli chodzi o postacie. Irytujący i siejący ferment Penn, dla przeciwwagi nieskazitelny Duvall. Oczywiście ten lepszy musiał zginąć. Tutaj 2 główne role są skonstruowane mniej schematycznie a bardziej realistycznie.
Ten film jest o pracy amerykańskich policjantów pracujących w niebezpiecznej dzielnicy. Ciekawszy niż większość dokumentów i o wiele bardziej realistyczny niż większość kina akcji... jak ktoś nie kuma tych klimatów, to nie ma sensu, by to oglądał. To "męskie" kino dla MĘŻCZYZN i KOBIET "Z JAJAMI".
Jeśli już to transseksualiści. Transwestyci to osoby jedynie powierzchownie upodabniające się do płci przeciwnej. Ale skoro pytasz, to tak... to właśnie miałem na myśli pisząc o kobietach "z jajami". Celowo jaja ująłem w cudzysłów, bo na ulicy też nie noszą ich na zewnątrz, na widoku. Podobnie o mężczyznach mawia się, że któryś tam "ma jaja", bo to widocznie niezbyt pospolite zjawisko i lepiej wiedzieć z kim ma się do czynienia. "Ty, a wiesz, że ten koleś ma jaja?" - 'Taa, pierdzielisz..":) Od razu wyjaśniam, że pierdzielić w tym sensie, to nie bzykać, gdzie bzykać to nie wydawać dźwięk podczas machania skrzydełkami. Pierdzielić w tym kontekście, to robić sobie jaja... cholera (przecinek, nie choroba), zapętliłem się. Nie, nie mam liny na szyi;) Kurde, cieszę się jednak, że... że ktoś wreszcie mnie rozumie. A już myślałem, że nie spotkam bratniej duszy na tym forum:) Oczywiście ja też żartuję;) Żeby nie było, że nie znam się na robieniu ja... żartów;)
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedz. Po przeczytaniu Twojego wpisu doznałem oświecenia i zamierzam wstąpić do zakonu i medytować do usranej śmierci. Pozdrawiam :)
Rany! Nigdy nie sądziłem, że moje wypowiedzi mogą aż tak oddziaływać na innych. A jednak słowa to potężna broń. Może jeszcze to jednak przemyśl, no wiesz... z tym zakonem. To co pisałem, to tylko teoria, niczym nie poparta... a jeśli się mylę? Nie chcę mieć Cię na sumieniu... święta idą:) Również pozdrawiam:)