Bardzo ciekawy pomysł. Szacunek za konsekwentne kręcenie filmu przez 11 lat, tworzy to niesamowity efekt zmieniającego się świata i ludzi (mama najbardziej rzuca się w oczy pod tym względem). Inicjatywa niełatwa; trzeba było znaleźć młodą obsadę, która zwiąże się na lata, i w międzyczasie nie strzeli focha. Efekt? Cóż, poza wyżej wymienioną zaletą mamy możliwość spędzić z naszymi bohaterami parę lat w Teksasie. Problem w tym, że są oni zbyt prywatni. Nie widzę pełnokrwistych przeżyć wewnętrznych, ukrytych pragnień i rządz, obaw i pasji, euforii zwycięstwa i goryczy porażki. Wszystko po nich spływa albo sprowadza się do luźnej pogawędki. Nie ma tutaj intymności, jest serial obyczajowy, który po jakimś czasie nieziemsko nuży - ot średnie życie średnich ludzi średnio nakręcone i średnio ciekawe.