Jeśli oczekujesz star wars albo star trek to czeka Cię rozczarowanie. Nie jestem ogromnym fanem tej tematyki filmów, ale zrobił na mnie ogromne wrażenie. Bardzo polecam, mimo niektórych komentarzy "kwiatu młodzieży" i pseudo astrofizków.
Dokładnie. Nie znać masy dobrych filmów sci-fi i traktować to jako rozdziewiczenie oglądania filmów o kosmosie. Masakra jakaś.
Nikt cię nie poinformował w trakcie twego długiego życia, że w stanie nazywanym DOROSŁOŚĆ, nikt kto rzeczywiście w tym stanie przebywa, nigdy, przenigdy, nie użyje dawno skompromitowanej formułki "Do czegoś trzeba dorosnąć" ? Widać uczyłeś się u słabego jody,
A dlaczego nigdy przenigdy nie użyje? :)
Masz dość dziecięce wyobrażenie dorosłości, dość mi ono przypomina wyobrażenie mądrości jako chińskiego starca z brodą, takiego wygłaszającego slogany.
Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć. Nie dlatego, że dziecko to coś gorszego. Po prostu mózg człowieka się rozwija, rozwija się podejście do moralności, rozwija się zdolność abstrakcyjnego myślenia. Z wiekiem zmienia się bardzo funkcjonowanie umysłu w wielu aspektach.
Rozliczanie filmu z naukowości tylko dlatego, że w opisie ma sf, to sprowadzanie rzeczywistości do prostej, wyuczonej reguły. Tak sprowadzają dzieci w wieku gimnazjalnym. W późniejszym może, ale nie musi, wystąpić uwewnętrznienie norm i ich przetworzenie. Wymaga pewnego odejścia od gimnazjum pozwolenie twórcy na dowolne tworzenie, nieskrępowane konwencjami gatunkowymi.
Jest zatem PRAWDĄ, że trzeba trochę dorosnąć, by nie stosować dziecięcych argumentów, których tu jest bardzo dużo.
Film się oczywiście może nadal nie podobać, więc już nieprawdą jest, że trzeba dorosnąć i wtedy on się podoba.
ale widziałeś kiedyś gentlemana, który w liście pojedynkowym się wywyższa? Żaden prawdziwy sekundant by tego nigdy nie doręczył.
PS. a napisałem, bo założyciel tematu to idiota, Dość mocne stwierdzenie po dwóch przeczytanych zdaniach, ale to właśnie tego typu idiota.
Tez mi się podobał ale głównie dzięki grze Matthew'a:) od Detektywa i Witaj w klubie ten aktor z aktora komedi romantycznych zrobił ogromny krok naprzód oby tak dalej :)
Zgoda, tylko że to nie ma już wiele wspólnego z nauką, tak jak wielu chce sądzić.
Kiedyś sądzono, że ziemia jest płaska i podtrzymuje ją koleś o imieniu Atlas. To też była nauka.
Jak już tak fantazjujemy z tym Atlasem, to wrzućmy wszelkie możliwe religie, a najlepiej jeszcze fantastykę, do grona nauk. W końcu po co się ograniczać i dyskryminować innych :)
Właściwie to Atlas podtrzymywał niebo, aby nie upadło ;)
Nauka równa się naukowym metodom badania i wnioskowania, a nie po prostu bieżącemu stanowi świadomości ludzkiej. Płaska ziemia wynika z tego, że wygląda na płaską, a nikt tego nie badał, zupełnie tak jak można uważać, że słońce jest żółte, bo stąd wygląda na żółte, ale to jeszcze nie jest nauka. Kreatywne wierzenia kończą się na wydumanych hipotezach. Poza tym, są w mocy i dzisiaj, niektórzy nawet twierdzą, że "nie stoją w sprzeczności z nauką". Ale chyba nikt nie zaliczy ich do nauki tylko dlatego, że tak "się sądzi"?
Niestety nie mogę się z Tb zgodzić. Jestem fanem Nolana, uważam, że to jeden z najlepszych reżyserów naszych czasów. Jestem też fanem kina sci-fi i lubię flirty reżyserów z astrofizyką. Problem w tym, że Nolan dotknął tematu, który był z góry skazany na porażkę - postanowił zająć się tematem zaginania czasoprzestrzeni, łamania podstaw fizyki kwantowej i wpychania w to wszystko miłości jako jednej z danych w równaniu. Nie, do tego filmu nie należy dorosnąć - trzeba się mocno uwstecznić, aby, nie zwracając uwagi na ilość błędów, luk i niedopatrzeń, obejrzeć ten film z przyjemnością. Ale to jeszcze mogę wybaczyć. Nie mów mi jednak, że do tego bełkotu o miłości trzeba dorosnąć. Nie wiem, po co Nolan wepchnął w ten film tak niskie matafizyczne rozkminy, to kompletnie nie w jego stylu... W każdym razie mało jest reżyserów, którzy nie mają w swojej filmografii żadnego blamażu, Nolan ma wg mnie Interstellar - film nakręcony z typowym dla niego rozmachem i audiowizualną pieczołowitością, ale pozbawiony już tego dreszczyku emocji, zbędnie długi i w dodatku w wielu momentach trącący ckliwą bajką na dobranoc. "Prawda Cię wyzwoli", "Dobrze widzi się tylko sercem" - to nie jest dojrzałe kino :/ Możesz mnie nazwać kwiatem młodzieży i pseudo-astrofizykiem, ale wydaje mi się, że moja ocena jest względnie stonowana i logicznie uzasadniona ;)
Popieram autora postu. Film niesamowity i wg. mnie długo nie będzie dane nam obejrzeć czegoś podobnego na poziomie.
Trochę można porównać ten film do " Kontakt " Zemeckisa i ten pierwszy wydaje mi się o wiele lepszy .Mam nawet spostrzeżenia , że Nolan trochę się na nim wzorował i wyszło mu to średnio zadawalająco . Soundtrack też średni , który też do " Kontaktu" nie ma startu
wg mnie film na 6/10
Panie Nolan wróć pan do kryminałów , dreszczowców lub filmów sensacyjnych bo jak się robi film o czymś czym się fascynuje a nie ma pojęcia to wychodzi właśnie takie coś .
Argument stosowany w przypadku braku argumentów. Dorosnąć do Interstellar? Wystarczy mieć 7 lat albo więcej. Cała prawda o tej wydmuszce tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=lZMzf-SDWP8
Ja tam oczekiwałem poważnego filmu z gatunku "science-nie całkiem fiction" i początek filmu dał mi duże nadzieje na to. Ostatecznie jednak film okazał się być przede wszystkim familijny. Doceniam jednak wykonanie i kilka porywających momentów.
Nie przesadzaj z tym dorastanie do interstellar po prostu teraz na filmwebie namnożyło się pseudo astrofizyków.Mają oni swoje wielkie teorie i starają się wpoić innym,którym się film nie podobał,że to wielkie kino.Oczywiście film jest dobry,ale dla mnie to i tak taka gorsza wersja Odysei Kosmicznej Kubricka.Pozdrawiam
Krótko i zwięźle ująłeś temat,pełna zgoda.Świetne kino.Pozdrawiam filmwłebowiczów.
Dorosłem do Odysei Kosmicznej 2001 i 2010. Do Interstellara najwyraźniej nie. Lub to Interstellar nie dorósł do pokładanych w nim nadziei i budowania go jako nowej Odysei Kosmicznej.
2 Piotra 3:8 Ale niech ten jeden fakt nie uchodzi waszej uwagi, umiłowani, że u Jehowy jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat — jak jeden dzień /// wiem jak to rozumieć dzieki temu filmow /// Coś w tym jest !
No trzeba dorosnąć, tak do 8 roku życia wystarczy. Co do Star Wars to te dwa cool robociki z Interstellara totalnie mi się kojarzyły z C-3PO i R2-D2.
Film ogląda się owszem - fantastycznie, ale jak dla mnie - nic nie przebije filmy Kontakt z Jodie Foster i Mathew Mc Cona....
Nie oczekuje nic o czym wspomniałeś. Film okazał się gniotem na całej linii przez właśnie niemal zerowe oddanie wrażenia przebywania w kosmosie, oraz kompletny brak wyobraźni do całości. Całość to film rodzinny z elementem przemieszczenia się po fragmencie kosmosu, ale poza spinami między familią w tym filmie nic sie nie dzieje. Mega nuda.
Ale dorosły komentarz. Pewnie trzeba być niedorozwiniętym gówniarzem, żeby zauważyć wszystkie niedociągnięcia, bzdury i drogi na skróty, które obrał reżyser.
Zgadzam sie - jesli ktos szuka tutaj efekciarstwa w stylu Star Wars, Star Trek, etc. na pewno ich tutaj nie znajdzie (osobiscie jestem fanem SW). W tym filmie znajdziesz odpowiedz na to co moze sie stac i jak moze wygladac nasza przyszlosc. Pozostawiajac na boku podroz przez czarna dziure, ktora - bazujac na dzisiejszej wiedzy - nie jest mozliwa w sposob taki jak to bylo przedstawione w filmie. Obraz ten otwiera nowa karte w 'ksiazce' pod tytulem jak mozna podrozowac we wszechswiecie szybciej, uzywajac calkowicie odmiennego myslenia i sposobu pokonania dystansu z punktu A do punktu B. Ogrom wszechsiwata jest przytlaczajacy a odleglosci ktore mozna w nim pokonac sa trudne do zrozumienia oraz wytlumaczenia - brawo za podjecie tej proby, choc kiedy czytam niektore z odpowiedzi jestem przekonany, ze nie zostala ona zrozumiana. Brawo takze za ciekawa koncepcje TARS - robota przypominajacego monolit, poruszajacego sie (koniec koncow) w sposob najefektywniejszy w rozumieniu ludzkiej cywilizajci czyli bazujac na ruchu obrotowym a nie jakm ma to miejsce w wielu mniej naukowych a bardziej fikcyjnych filmach z tego gatunku na (zawodnych) szynach, plazach, itp. Osobiscie oceniam film na 8 (dalbym 9), glownie z powodu infantylnego i idiotycznego poczatku, pokazanego w typowo plytki, latwy, dziecinny, naiwny i prostolinijny (amerykanski?) sposob.
A błędy cię nie raziły? No bo mamy super bandę naukowców. I gdy trzeba podjąć decyzję, czy lecimy na planetę, na której godzina trwa 7 lat na Ziemi, a nie mamy zbytnio czasu to stwierdzamy, że tak. A czemu? Bo stamtąd mamy ciągły sygnał z parametrami, które dobrze rokują. Nieprzerwany. Co z tego, że pani naukowiec, jest tam lekką ponad godzinę.
Filmy gdzie choć trochę ukazana jest nauka nie przypadają do gustu każdemu widzowi, a szczególnie takiemu, który lubi tylko i wyłącznie śmieszną rozrywkę. Tutaj choć nie wszystko jest realne, to jednak genialnie przedstawione. Dorosnąć może nie trzeba, ale oglądając "Interstellar" trzeba trochę inaczej do niego podejść, niż do zwykłych komedii. Dla mnie i tak jest świetny.
http://maritrafilms.blogspot.com/2015/06/interstellar.html
Po prostu się wzruszyłeś i to tzw. dojrzanie do filmu. Nie zmienia to faktu, że jest pełen błędów i dymania prawdziwej nauki w tyłek.
Jedyne co im się udało to wizja robota.
Nie bardzo rozumiem - do czego Ty chcesz dorastać. To stosunkowo prosty film, prosta fabuła, przygodówka. Dorosnąć to można do kina Tarkowskiego, Kubricka, Felliniego
Takie komentarze są strasznie debilne. I nawet jeżeli nie chciałeś nikogo urazić, to trzeba myśleć, co się pisze i formułować to inaczej. Ktoś może dorosnąć i nadal uważać "Interstellar" za słaby film. Ludzie nie myślą tak samo.
A od Gwiezdnych Wojen to się odwal. Po pierwsze, mają one taki status, jakiego nigdy nie osiągnął żaden film i już raczej nie osiągnie. Po drugie, chociaż to z pewnością mniej ambitne kino, może być jednak lepsze od tego ambitnego, jakim jest "Interstellar". Zastanów się.
Interstellar to nieudana ciepła klucha dorastającego młodzieńczego chłopca z ambicjami. A Gwiezdne Wojny mimo wszystko to dziecinna space opera. Star Trek ma większe możliwości i je szanuję najbardziej z tego towarzystwa.
Nie oceniłem Intestellar dlatego, że przekazuje ponadczasowe wartości, tylko za pokazanie piękna, potęgi i tajemniczości kosmosu. Motyw muzyczny też świetny.
Star Trek z tej "trójki" jest raczej najsłabiej oceniany. Wielkości Star Wars udowadniać nie trzeba. To niepowtarzalny fenomen.
Czemu pseudoastrofizyków? Dużo ludzi ma rację co do setek błędów w filmie. Nie winię jednak za to twórców. Stworzyli obraz o czymś co dopiero poznajemy- fizyce. To nie był film dokumentalny, ale fabularny, więc nie musi być idealnie zgodny z naszą wiedzą. Zwłaszcza, ze obecnie ciągle ulega ona weryfikacji;). Ale możesz mi wskazać do jakiego fragmentu filmu należy dorosnąć? Przecież scenariusz jest bardzo prosty i jego motywy pojawiały się w wielu powieściach i filmach. Ratowanie ludzi, podróż na nieznane planety, wariacje na temat czasu i przestrzeni, to jedne z bardziej pospolitych motywów w s-f. Ja na ten film patrzę inaczej. Jakie niesie on przesłanie? Co miał pokazać? Czym zaciekawić, rozbawić? Niestety oprócz zbyt dużej ilości pseudonaukowego bełkotu, bardzo powierzchownie przedstawionych relacji międzyludzkich i pięknych efektów specjalnych (często rozmijających się z obecną nam wiedzą) niewiele z tego filmy wyniosłem. Technicznie film świetny, ale fabularnie wydmuszka chcąca być czymś więcej.
Od frazesu: "do tego filmu trzeba dorosnąć" już tylko krótka droga do innego: "TEN FILM JEST ZAJEBISTY, I TYLE W TEMACIE"
Moim zdaniem do tego filmu trzeba ogłupieć, wyobrażam sobie jak jakiś nieuk nasłuchał się przez trzy godziny o teorii względności, czy zaginaniu czasoprzestrzeni, i myśli że już dzięki samemu seansowi IQ mu wzrosło do 150! ;)
NIC BARDZIEJ MYLNEGO !!!