Fritz Lang bezapelacyjnie jest jednym z największych wizjonerów kina sci-fi. Kojarzony głównie z filmami kryminalnymi, nakręcił jednak ważne dla gatunku sci-fi "Metropolis" i "Kobieta na Księżycu". Ten drugi to - pomijając całą znakomitą skądinąd, stronę techniczną, niesamowity skok jakościowy fantastyki naukowej. Realistyczne obrazy Księżyca i przynajmniej częsciowe trzymanie się tego co stało się jasne dopiero po latach jeśli chodzi o loty w kosmos. Na promie kosmicznym liczyć się trzeba z nieważkością, zapasy powietrza nie są nieograniczone, korzystanie ze skafandra może okazać się koniecznością, Księżyc pokryty jest warstwą pyłu i bynajmniej nie zamieszkany przez żadne żywe istoty. Oczywiście jest też druga strona tego wszystkiego - w promie cały czas się nie "lata" w skafandrze, a na Księzycu można sobie spokojnie poradzić oddychając tamtejszym powietrzem, a i grawitacja jakaś taka ziemska - tym niemniej robi wrażenie ówczesne wyobrażenie eksploracji Kosmosu, oderwane znacząco od wszelakich bajkowych wyobrażeń funkcjonujących wcześniej. Zapewne stan wiedzy pozwalał wówczas na skonstruowanie takiego obrazu, ale przecież to dopiero Stanley Kubrick był tym, który w najbliższy sposób trzymał się realizmu w tej materii robiąc "Odyseję Kosmiczną".