Ale mnie nie rozczarował. Brawa za Kirsten Dunst, jej chłopaka normalnego- faceta, scenę z lalkami ("teraz my pobawimy się... tobą"-normalnie, czułem się jakbym "Mars Attacks!" oglądał), "wojnę psychologiczną" i potraktowanie metroseksualnego chłopaka Dunst zew skuterem, który jedyne co jej umiał powiedzieć, to to, że "jest seksowna". Lanie natomiast dla TVN, za wersję z lektorem-jak tu się napawć genialnym dubbingiem Tommy Lee Jones the Great? Ale i tak chciwie łapałem każde słowo, które po angielsku padło z ust Chipa Hazarda.
"Damn, he is really good!"