Generalnie jego postać to karykatura wszystkich filmowych gangsterów, ale Jimmy' ego jako najważniejszego filmowego gangstera w szczególności. Ronney nieco szarżuje, ale moim zdaniem jest autentycznie śmieszny w tym co robi. Pokazuje, że nawet mocno przerysowana postać może być świetnie zagrana, jeśli to przerysowanie jest zamierzone. Wy też mieliście takie uczucie podczas oglądania, że Mickey parodiuje Cagneya?