Film nie ma ani wciągającej fabuły, ani jakiejś nadprzeciętnej gry aktorskiej, a do tego miejscami nudny...
Skąd te 2 nominacje? Nie wiem...
Szkoda, że mało kto docenia prostotę.
Czy oscarowa rola musi mieć wszelkie teatralne krzyki, chlipanie, płakanie, ryczenie, czy inne tam synonimy? Melissa Leo stworzyła portret prawdziwej kobiety, Ray Eddy to ktoś z krwi i kości. To jest świetne - dzięki realistycznemu odtworzeniu roli możemy odczuć desperację, smutek i inne uczucia - ale nie odbieramy tego wizualnie - to po prostu wylewa się na nas z ekranu.
Ze wszystkich nominowanych pań nikt nie przebije Melissy Leo w szczerości interpretacji postaci.
Bardzo liczę na to, że jednak wygra. Trzymam kciuki.
Co do nominacji scenariusza - tutaj można dyskutować. Moim zdaniem jest całkiem dobry, ale to dopiero debiut. Courtney Hunt ma ogromny potencjał, ale jeszcze musi go trochę porozwijać. Tak samo dziwną sytuacją jest nominacja dla "Happy-Go-Lucky" - ten film nie ma prawdziwej fabuły! Ale każdy kto zna metody pracy Mike'a Leigh wie o co mi chodzi.
Tak na marginesie, Sally Hawkins była fantastyczna jako Poppy. Angeliny kompletnie nie widzę w tej kategorii - Hawkins powinna zająć jej miejsce, bo bardziej jej się należy.