Problem z tym filmem jest taki, że nie jest do końca zrozumiały w odbiorze dla osoby, która nie rozumie niuansów dyrygentury. Reżyser nie uławia, nie tłumaczy pewnych kwestii. Film przez to jest w pewien sposób realistyczny. Czasem jest to dużą zaletą, a niekiedy wadą. Oglądając film, miałem wrażenie, że weszliśmy z kamerą do dziejących się tam wydarzeń. Szczególnie jedna z początkowych scen kręcona bez cięć na sali wykładowej. Ogólnie cały film jest z jednej strony ciekawy, bo na co dzień mało kto wie, w jaki sposób ćwiczą artyści, a szczególnie jak musi działać dyrygent. Pod tym względem film został bardzo skrupulatnie przygotowany. Z drugiej strony postaci rzucają w dialogach zwrotami i poruszają kwestie, które wymagają większej znajomości tematu. Oczywiście rozumiem, że główną osią filmu jest pokazanie skomplikowanych relacji, nastawienia do świata i innych życiowych kwestii. Dla mnie jednak zostało to podane w pewnym małostrawnym sosie. Nie byłaby to duża wada, gdyby nie to, że niektóre sceny są po prostu zbyt długie i niespecjalnie wpadają w pamięć.