Świat mówi o nim: "James Dean świata baletu", "Teatralne zwierzę z niezwykłym poczuciem przynależności do sceny", "Najbardziej utalentowany tancerz swojego pokolenia", "Najgorętsza gwiazda świata tanecznego". Pochodzący z Ukrainy Sergei Polunin świat baletu powalił na kolana. Został najmłodszym w historii pierwszym solistą The Royal Ballet. Podbił też internet tańcząc w teledysku "Take Me to Church", który, specjalnie dla niego, wyreżyserował David LaChapelle. Ale wirtuozeria ma swoją cenę. Przyznał, że zdarzało mu się być na scenie pod wpływem kokainy. Nie stronił od używek. U szczytu kariery, w wieku 25 lat ogłosił, że odchodzi, tłumacząc się wypaleniem zawodowym. Jak można być wolnym w byciu sobą, kiedy jest się "najgorętszą własnością baletu"? Wciągający portret "baletowego niegrzecznego chłopca".

Nazywany jest Jamesem Deanem świata baletu i najlepszym tancerzem swojego pokolenia. W równej mierze mówiło się o jego niespotykanym talencie oraz scenicznych wyczynach, co trudnym charakterze. Bo niedługo po tym, jak Ukrainiec Siergiej Połunin osiągnął zawodowy szczyt, stając się najmłodszym w historii głównym tancerzem baletowym w The Royal Ballet, postanowił zrezygnować. Był przekonany, że talent i związana z nim sława stanowią raczej ciężkie do uniesienia brzemię, a nie dar. Doświadczony amerykański dokumentalista Steve Cantor, by zrozumieć motywy tej niespodziewanej decyzji, cofa się do czasów dzieciństwa Połunina spędzonego najpierw w ukraińskim Chersoniu, a potem Kijowie. Opowiada o rodzinie, która poświęciła wszystko, by młody Siergiej mógł zrealizować swoje marzenie. Bohater, zazwyczaj stroniący od mediów, zaskakuje szczerością, mówiąc o morderczym treningu, motywacjach i ogromnej presji, jaka towarzyszyła mu każdego dnia.
"Tancerz" to fascynująca opowieść o drodze na szczyt, upadku i spektakularnym powrocie człowieka, który jeszcze przed trzydziestymi urodzinami określany jest mianem legendy baletu.