Trudno się nie zgodzić. Mam taką świętą czwórkę:
PACINO, DE NIRO, DAY-LEWIS, SPACEY
Najlepsi aktorzy ostatnich kilkudziesięciu lat.
Lubię Nicholsona, ale 10/10 mu nie dam. Nie wiem czemu. Świetny aktor, ale ta twarz psychopaty-cwaniaka...
Akurat De Niro przez ostatnie kilkunaście lat gra fatalnie i w byle czym. Ale za to co zrobił do lat 90-tych i tak ma u mnie (jeszcze) 10.
Ja bym jeszcze dorzucił Seymoura i Dustina Hoffmanów, Rusha, Fiennesa i Nicholsona (nie wiem co ma do jego talentu "twarz psychopaty-cwaniaka", ale w "Lśnieniu" i "Locie" pokazał gigantyczne umiejętności).
O Seymourze Hofmanie nie mam jeszcze wyrobionego zdania bo za mało filmów z nim widziałem. Dustin - jak najbardziej. Geoffrey Rush - mam zamiar obejrzeć Blask. Nicholson - nie widziałem "Lotu..." Może jak obejrzę zmienię zdanie. Na razie ma "tylko" 9/10.
Obejrzyj "Capote", a z pewnością wyrobisz sobie o nim zdanie :)
"Blask" i "Lot" to chyba ich najlepsze role, także zobacz koniecznie.
A co myślisz o Ralphie?
Ralph Fiennes. Hmmm... widziałem go jedynie w Harrym Potterze i Angielskim Pacjencie. Nie wiem jak to się stało, ale nie widziałem jeszcze Listy Schindlera, a słyszałem, że zagrał tam wyśmienicie, więc jak wyżej.
Odszczekuje swoje zdanie co do Nicholsona. Obejrzałem parę jego starszych filmów (Chinatown, Lot nad...) i stwierdzam, że jest wybitny. 10/10 bez wahania. Natomiast co do De Niro... Ehh... Po tym co zobaczyłem w Poznaj mojego tatę (mina przypominająca kowadło, ukłony w twoja stronę) i pozostałych nowszych jego popisach robi się przykro.
Jack nawet w dość słabym dla mnie Bucket List (2007) grał bdb.
Skoro w "Poznaj mojego tatę" (dla mnie też ta mina buldoga była strasznie irytująca) się nie podobał to za "Stone" czy "Limitless" się w ogóle nie bierz :)
Szkoda że zamiast pójść w ślady Nicholsona i przejść na emeryturę to bawi się w aktora kina klasy B, który gra w 5 filmach rocznie.
Żeby już takiego dużego off topu nie robić, to polecam zobaczyć nowy serial "House of cards" z Mistrzem Kevinem, w którym znów udowadnia, że jest wielkim aktorem.
To moja osobista lista i są na niej moi ulubieni aktorzy. Hopkins, Bridges, Duvall, Pacino, De Niro, Nicholson, D. Hoffman to wszystko aktorzy starej daty, którzy powoli ale jednak ustępują miejsca na scenie młodszym. Z mojego grona tylko Day-Lewis i Spacey są przed sześćdziesiątką.
Racja, lepszego nie ma, ale jest kilku mu równych - Nicholson, Pacino, Hanks i DDL - to jest aktualnie moja elita :P Ale odkrywam nowe perełki :)
Taka mądra dziewczyna, a takiego byka strzeliła :)
PS. Dziwne że nie napisałaś Sama i Chrisa. Chyba że to są te perełki.
Jakiego byka?
Tak, Sam to perełka odkryta dość niedawno :) I jeszcze mogę dodać Hoffmana, bo też dopiero go odkrywam. A jaki Chris?
Zrobiłaś błąd (tj. strzeliłaś byka) używając jednego słowa za dużo. :P
Jeden i drugi Hoffman to mistrzowie.
Chris Walken. Jego chyba też bardzo lubisz.
Już się bałam, że jakiś ortograficzny. Nie ma błędu :P
Uwielbiam Walkena, ale on jest trochę niżej w moim rankingu. Za mało ma ról pierwszoplanowych. Na TOP 100 by się załapał, ale na 10 nie, bo są lepsi od niego.
Oczywiście że jest. A używanie takich słów w porównaniu do Mistrza Kevina (lekko mówiąc) mija się z prawdą.
Chris w "Deer Hunter" i Tomek nie istnieje.
No a nie czekamy na jego nowy film? Ja mu dam jeszcze szansę. Ale w "Wojnie Charliego Wilsona" gra cały czas na jednej minie, nic nadzwyczajnego.
DH to jego rola życia.
"gra cały czas na jednej minie"
jak zawsze :) A jak się Seymour spisał?
I oczywiście lepsza niż cała filmografia Tomka razem wzięta.