Marysia oczywiscie MUSIAŁA dostać się do Szkoły Teatralnej, choćby trzeba było odrzucić kogoś bardziej uzdolnionego, bo ilość miejsc jest przecież bardzo ograniczona. A kto załawił Marysi rolę w pierwszym (w pierwszych) filmie? Dostała ją z castingu?? Pamiętam, jak po premierze "recytowała" do dziennikarzy: "dla mnie to tylko zabawa, nie myślę o zawodowym aktorstwie" - obok stała mamusia i pilnowała, żeby nie pomyliła wyuczonej kwestii :)
ojej ty se lepiej popatrz na to beztalencie Pawła Deląga i dopiero sie czepiaj co?bo on chyba sie tam dostal i otrzymal dyplom za wyglad a nie za umiejetnosci
Miała po kim odziedziczyć talent aktorski. Jest wielu utalentowanych aktorów którzy mają znanych rodziców: Sewery, Stuhr, Peszek, Damięcki. Prawdziwy talent zawsze się obroni.
Spotkałem się z wieloam opiniami, zawodowych aktorów, że często chętniej przyjmują do szkoły teatralnej dzeci aktorów, ale co sie dziwić to są już jakieś tworzywa i materiały z czymś. Dobrze, że Maria Seweryn się dostała, bo jest świetna. Jest wiele przykładów. W Stanach gdzie nie ma" jako takaich szkół teatrlanych" jest wielu dzieci aktorów, np. Angelina Jolie. Z ojciem jak z ojcem, ale jej matka była świetną aktorką Lee Stasberga. Sama Angelina mówiła o tym, że jej mama dbała o odpowiedni przepływ i analize emocji! Tak więc ciekawe. Aktorstwo to jak prawo, w pewnym sensie pokoleniowy zawód.
Ja uważam, że takie komentarze są bardzo krzywdzące i powinny być usuwane, bo to jest po prostu szkalowanie czyjegoś dobrego imienia. Jak ta osoba ma się obronić? Nie może "udowodnić", że naprawdę zasługiwała na miejsce w takiej szkole i szansę o której marzą setki innych osób. Jedynym "dowodem" jest chyba po prostu jej talent. Zgadzam się, że wiele dzieci z aktorskich rodzin taki talent ma, i na pewno nie dostają się do szkół ot, tak. Np. Błażej Peszek jest świetnym krakowskim aktorem teatralnym, Maciej Stuhr też jest rewelacyjny. Tacy ludzie w wywiadach niejednokrotnie podkreślają, że w szkołach teatralnych było im wręcz ciężej niż innym, bo cały czas musieli udowadniać, że właśnie nie dostali tej szansy "bo tata", i czasem się zdarzały sytuacje, że to właśnie "tata" uczył jakiegoś przedmiotu, i to w ogóle było przerąbane. Uwierzcie mi, że wcielanie się np. w prostytutkę czy uwodzicielkę przy własnym ojcu, nie należy do przyjemności. Znam kilka przypadków dzieci aktorów, które zdawały do szkoły, i to czasem po dwa, trzy razy, więc niech nikt mi nie wmawia, że wszystko dostają za darmo, bo tak nie jest.