Z tym, że świetne filmy kręcił do czasu (teraz kręci kiepskie i nijakie) natomiast jego
lewackie skretynienie wciąż się pogłębia. Jak nakręci jeszcze jedno takie coś jak El
Comandante to wskoczy na 3 miejsce podium największych "pożytecznych idiotów" w
historii. Jean-Paul Sartre i Edgar Snow są poza konkurencją.
Pozdrawiam.
"Dowódca" trochę mnie przybił, fakt. Ale w latach 80. i 90. Stone miał do powiedzenia więcej, niż jego przeważnie skretyniali oponenci. Skretyniali nie z powodu swoich poglądów. Ale co innego powiedzieć coś konstruktywnego, a co innego powiedzieć: "Jesteś komuchem i nie masz racji". Zawsze uważałem Stone'a za najbardziej zaangażowanego społecznie reżysera amerykańskiego (może obok Spike'a Lee). Można się z nim nie zgadzać, ale jego filmy zmuszają do myślenia (nie te ostatnie). I chyba o to chodzi. Myślę, że najgorzej jest je obejrzeć i a): uwierzyć we wszystko na słowo, b): uznać to z miejsca za kłamstwo. Czyli w obu przypadkach nie myśleć w ogóle.
Pisałem o latach 80. i 90., bo teraz to kręci dużo chłamu moim zdaniem. Może powinien zostać przy tematach politycznych. Bo teraz jakby stracił trochę polotu.