Mnie w Kill Billu uwiodła druga część, daleko bardziej tarantinowa. I to, że główny finał czyli konfrontacja Umy z Billem, była bardzo intelektualnie wymagającą rozmową, a nie sieką jak to zwykle u niego bywa. Jakby wyszalał się w Kill Billu I i częśc druga jest już bardziej dojrzała i wciągająca.
Jak to szło? "Najbardziej ze wszystkich superbohaterów lubię supermana, bo on jest supermanem. Peter Parker nie jest spidermanem - on się nim staje, gdy założy maskę. Normalnie jest niesmiałym chłopakiem z aparatem. Batman? To przecież Bruce Wayne, tylko napakowany i też w masce. W odróznieniu od nich superman JEST supermanem. To Klark Kent jest jego maską, jego fałszywą twarzą. Klark Kent jest odbiciem tego, czym jest przeciętny szarak w szarej rzeczywistości; jest niesmiały, nie radzi sobie z kobietam. To jest to, co superman sądzi o ludziach. Superman JEST supermanem..." - Genialne.
"rybka szamocąca się na podłodze - rybka leżąca bez ducha. Czy to nie idealna ilustracja życia człowieka?"
Wow.
Dokładnie to samo da się powiedzieć o Thorze i jego alter ego Donaldzie Blake'u, tyle, że w filmach nie ma Donalda.
Dla Ciebie ten monolog jest genialny, a dla mnie przeciwnie. Trudniej jest stać się bohaterem, niż się nim urodzić. Bardziej cenne jest stać się człowiekiem szlachetnym, niż urodzić się szlachcicem.
I z powodu takich różnic, mnie filmy Tarantino aż tak nie zachwycają. ja mam zupełnie inny punkt widzenia.
No proszę, a ja oba z tych filmów (tj. Sin City oraz Kill Bill) uważam za bardzo dobre. No, ale każdy ma prawo mieć własne zdanie :-).
Z tym , że tylko ostatni pokój jest Tarantino i uważam ,że jest to zdecydowanie najlepszy pokój w tym filmie.
.... Tarantino nakręcił tylko jedną 4 minutową scenę w Sin City gamoniu... Sin City to film Rodrigueza.
Nie wyzywamy się na forum! może gościu sobie zażartował, albo doszedł do wniosku, że Quentin jednak maczał tam palce, co sam przyznałeś
Dokładnie. Do momentu w którym maczał palce Tarantino (występ Salmy włącznie) film jest fenomenalny. Dopiero potem następuje horror klasy B bez polotu w wykonaniu Rodrigueza.
Zdecydowanie Sin City jedyny film Tarantino którego nie daje rady obejrzeć po 20 min sie poddałem bo nie chcialem dawać niskiej oceny .
Sin City nie jest do końca filmem Tarantino, on tylko wyreżyserował kilka fragmentów, większość zrobili Robert Rodriguez i Frank Miller
Django-dobre jest ,ogladalem 2 razy i jak dla mnie wymiata ,nie ma lepszego westernu z taka dawka czarnego humoru naprzestrzeni 15 lat,
Jackie Brown na swój sposob tez kosior,dobrze sie oglada
To samo uważałem po pierwszym obejrzeniu, zmęczony jakoś w nocy. Obejrzałem 2 raz, wyłapałem wszystkie "smaczki" w scenach i uważam, że film jest genialny, napewno na samej górze jego dorobku.