mam tylko 3 zastrzeżenia:
1. sztuczna broda nowego proboszcza jest bardzo ..... sztuczna
2. Scieżka dzwiekowa, straszna. Kto wybiera zachodnią muzykę do takiego filmu? Natomiast ostatni utwór w końcówce pierwszego sezonu to SZTOS rewelacja.
3. Córka Burmistrza - mocno srednia gra aktorska w porównaniu z resztą rewelacyjnych Kreacji
Hej, z dwoma pierwszymi punktami się totalnie zgadzam :) ale chcę zapytać dlaczego nisko oceniasz grę młodej Englertowej?
szanuję opinię, ale się nie zgodzę :) Mi się podobała jej niejednoznaczność i mroczność. A burmistrz cudowny! Zresztą Dorotka też.
Chwila. O kim mówimy? Mówimy o córce burmistrza? Tej blondynce z wredna miną, która klnie, bije się i handluje narkotykami?
Tak, o niej :) Uważam, że dobrze zagrała złą postać, a ponadto, że ludzie nigdy nie są czarno-biali i ona też taka nie była.
Zła postać to postać jednowymiarowa i właśnie chodzi o to, że żadnej czarnobiałości w jej grze nie było. Chyba, że masz na myśli nienaturalną przyjaźń z córką policjanta, która zgrzytała, aż zęby bolały (ta relacja zgrzytała, nie córka).
Tak, między innymi to mam na myśli. Według mnie nie ma złych i dobrych postaci. Ani w sztuce ani w życiu. Uważamy, że my "bywamy", a nie "jesteśmy" jacyś. „Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono”. W pewnym wymiarze mamy potencjał do bycia różnymi osobami. Pełnimy też różne role w życiu. To szeroki i w moim odczuciu arcyciekawy temat.
To mój pogląd oparty na moim doświadczeniu oraz obserwacjach i mam do niego prawo :) Nawet zgrzytająca przyjaźń może być próbą stworzenia czegoś choć odrobinę normalnego, nawet jeśli komuś może się wydawać nienaturalna. Może to niestety maksimum jej interpersonalnych umiejętności?
Mówię o czymś zupełnie innym, nie o tym jak jest w życiu, tylko o tym co widzimy na filmie. Postać córki burmistrza jest z gruntu zła. I tak jest zagrana. Sceny, w których można dostrzec coś innego, np. przyjaźń z Niną są sztuczne i kiepsko zagrane. Zgrzytają. Może to niestety maksimum jej aktorskich umiejętności.
Ok, takie masz zdanie i je szanuję. Ja mam inne, więc pozostańmy przy różnicy zdań. Według mnie nie zgrzytają, a ponadto dziewczyna jest bardzo młoda i na to też może warto zwrócić uwagę.
Zazdroszczę wobec tego, niestety w Warszawie nie grywa, a szkoda, bo jest genialny
Mirosław Kropielnicki akurat grywa w Warszawie ;) widziałam go w Stowarzyszeniu umarłych poetów w Och-teatrze :)
Englertowej? Nie ma pani Englertowej tylko Ścibakówna. (byłaby gdyby przyjęła nazwisko męża) A jej córka z Englertem to Englertówna.
Mnie również podoba się w tej roli. Zagrala to tak, jakby udawała tylko taką "młodą gniewną"
Właśnie skończyłam pierwsza serię, ostatnia scena mnie wgniotla... Dorotka mnie przeraża..
Masz rację, faktycznie użyłam niepoprawnego przyrostka, dzięki za poprawkę!
Ale widzę, że co do gry Englertówny to się zgadzamy :)
Dorotka również mnie przeraża i to mnie właśnie w niej zachwyca - dobrze zagrana postać. Bardzo lubię Paulinę Gałązkę i jeszcze bardziej ją doceniłam po tym ciekawym epizodzie.
Naprawdę? ;) Tak łatwo Pani przyznaje rację, gdy ktoś wmawia bzdurę? Młoda Englertowa to właśnie Englertówna, nie inaczej i dobrze pani dobrała okreslenie. Właśnie dzięki słowu "młoda" poprzedzającemu Englertowa, więc od razu wiadomo o kogo chodzi, o córkę Englerta. AsiekR chyba nie umie czytac ze zrozumieniem za to lubi się wymądrzać nawet jak nie ma racji. Prawidłowo jest "młoda Englertowa" i "Englertówna", nieprawidłowo zas byłoby np. " młoda Englertówna" to to już byłoby masło maslane. Pozdrawiam
Z moich wcześniejszych wypowiedzi jasno wynika, że nie przyznaję łatwo komuś racji :) Mam swoje zdanie, ale nie znam wszystkich niuansów języka polskiego i po sprawdzeniu uznałam, że faktycznie błędnie napisałam. Myślę, że nie ma co się denerwować, zwłaszcza na forum filmowym, a nie poprawnej polszczyzny. Choć dziękuję za kolejną uwagę - lubię uczyć się nowych rzeczy. Niemniej jednak tak sobie teraz myślę, że co jeśli zarówno córka, jak i żona p. Englerta (gdyby używała nazwiska męża) byłyby młode - czy "młoda Englertowa" w innym kontekście zawsze określałoby córkę?
Ten serial to gniot, w ogóle nie trzyma w napięciu, wlecze się jak flaki w oleju, a jeśli chodzi o Helenę Englert to tutaj zagrała świetnie. Bardzo dobrze zagrana postać.
SPOILER.
Mnie się podobała muzyka, ogólnie serial ciekawy, szkoda, że nie zrobili z tego kryminału
Broda i tak pięknie naoliwiona. Nie rozumiem po co tu wątek księdza z Izraela w polskim kościele? Muszę obejrzeć do końca
Ta, też uważam, że Englertówna odstaje od reszty ekipy umiejętnościami aktorskimi. Jest sztuczna i jednowymiarowa. Jej przyjaźń z Niną jest sztuczna i nieprzekonująca. I to chyba jej wina, bo w innych scenach aktorka grająca Ninę gra dobrze. Poza tym bardzo fajny klimat. Tylko wrednie tak skończyć sezon i mało co wyjaśnić.
Młoda englertowa mi się podobała ale z tą brodą to się 100% zgadzam masakra Hahah nie mogłam się właśnie skupić na tym księdzu bo cały czas się gapiłam na to futro na twarzy